Jak Wróżka Krokuska sprowadziła wiosnę

Pogoda i zmiany pór roku – jak wszystko w Magicznych Ogrodach – są zaczarowane. Któż jednak dopilnuje, by czary działały, jak należy? Czy potrzeba do tego wielkiego czarodzieja, czy wystarczy ktoś nieduży – ale bardzo uparty i zdeterminowany?

Zimowa narada

Powiadają, że dawno, dawno temu, kiedy Magiczne Ogrody były jeszcze młodą krainą, do dobrego maga Zorana przybyły delegacje Wróżek Smużek i Bulwiaków. Stłoczyli się wszyscy w jego pracowni, a gdy skinął przyzwalająco, zaczęli się przekrzykiwać.

– Po cóż nam zima? – pytały Bulwiaki. – Nic wtedy nie rośnie. Straszna nuda, coraz większa i większa…

– Marzną nam skrzydełka – skarżyły się Wróżki Smużki. – Śnieg niszczy nam buciki i sukienki.

– Ty, najmędrszy ze wszystkich czarodziejów i najłaskawszy – przemówił w końcu najstarszy z Bulwiaków – spraw, żeby wiosna i lato trwały wiecznie. Cieszmy się słońcem i pogodą, radujmy kwieciem i plonami.

Zoran uśmiechnął się wówczas dobrotliwie.

– Natura ma swój porządek. Po zielonym lecie witamy jesień, która barwi liście na czerwone barwy podobne szatom mej najdroższej Tuuli. Potem zaś przyroda zasypia pod śniegową pierzyną. Ziemia odpoczywa po wydaniu plonów. Nasiona drzemią, nabierając sił do wzrostu. Drzewa śnią o ptakach, którym udzielą schronienia w swych koronach, gdy stopnieją śniegi. To wszystko jest konieczne, by cała kraina przygotowała się na nadejście wiosny.

Wróżki Smużki posmutniały, a Bulwiaki spuściły perkate noski na kwintę.

– Ale! – Zoran uniósł palec i uśmiechnął się zawadiacko. – Rozumiem, że zima was nuży, moi drodzy. Mam radę na wasze troski. Rzucę zaklęcie i wy, którzy najmocniej związani jesteście z roślinami, również będziecie zasypiać po pierwszych mrozach i budzić się razem z wiosną.

– Świetny pomysł! – ucieszyli się goście.

W komnacie Zorana rozbrzmiały wiwaty Bulwiaków, a Wróżki odtańczyły radosny taniec. Tylko jedna z nich siedziała w kąciku i skubała falbanę fioletowej sukienki.

– Wróżko Krokusko, cóż to za ponura mina? – spytał Zoran, pochylając się nad czarownym stworzeniem.

– Nie lubię długo spać – odparła z westchnieniem. – Po cóż się wylegiwać, gdy jest tyle rzeczy do zrobienia?

Zoran uśmiechnął się serdecznie i położył palec na jej ramieniu.

– Jesteś mądra, skoro to dostrzegasz. I tak silna jak krokusy, które rozkwitają pomimo panujących chłodów. Dlatego mam dla ciebie prezent. Będziesz – jak twoje ulubione kwiaty – budziła się jeszcze zimą, gdy leżą śniegi i inne rośliny śpią.

– Och, ale co ja zrobię z takim talentem? – zdziwiła się Wróżka Krokuska. – Czy to nie za duża odpowiedzialność dla małej wróżki, aby pilnować samej całego wróżkowego zamku?

Mag Zoran uśmiechnął się tajemniczo.

– Czas jest ważny. Wiem, że gdy właściwy nadejdzie, będziesz wiedziała, co zrobić. Wszystko w Magicznych Ogrodach ma swój właściwy moment – powiedział, a Wróżka Krokuska zapamiętała sobie dobrze jego słowa. Jak i to, że wskazał jej na rzeźbiony w roślinne wzory zegar na kominku.

Z jakiegoś powodu wydało się jej to sprawą wielkiej wagi.

Ogrody pod śniegiem

Mijały lata, a wszystko działo się tak, jak zapowiedział Zoran. Gdy tylko nadchodziły mrozy i przyroda zapadała w zimowy sen, razem z nią spały Bulwiaki i Wróżki Smużki. Zaś pierwsza budziła się zawsze Krokuska – zaraz po tym, jak jej ulubione kwiaty przebiły się przez śnieg.

Nie nudziła się wcale, o nie. Najpierw tanecznym krokiem obchodziła wszystkie komnaty – i przykrywała haftowanymi w motyle pierzynkami te Wróżki Smużki, które rozkopały się przez sen. Potem sprzątała jesienny bałagan, chowała do szaf porozrzucane sukienki i ścierała kurze pachnącą ściereczką. Gdy wszystko było już gotowe, wyfruwała przez okno. Leciała napić się herbatki ze Skrzatem Kronikarzem i zapukać w bramę Krasnoludzkiego Grodu. Chciała swoim walecznym siostrom i braciom zanieść ważną nowinę – że wiosna już blisko, tuż-tuż.

Aż nadszedł rok po wielkiej bitwie magów, pierwszy od uśpienia Zorana. Rychło się okazało, że będzie to rok zupełnie inny niż wszystkie, jakie przeżyli do tej pory mieszkańcy Magicznych Ogrodów.

Wiosna bowiem nie nadeszła. Wróżka Krokuska wysprzątała wróżkowy zamek od piwnic po strychy – a śniegi nadal leżały grubą warstwą. Nie budziły się rośliny, Wróżki Smużki i Bulwiaki spały głęboko w zamkniętych na cztery spusty sypialniach. Zaniepokojona Wróżka Krokuska poleciała czym prędzej po radę do Skrzata Kronikarza.

– Spóźnia się. – Skrzat potwierdził jej obawy ze strapioną miną i nalał do dwóch filiżanek malinowej herbaty z imbryczka. – Może ta niekończąca się zima to zły wpływ Mroczyska? Za wcześnie, by orzec z całą pewnością. Czekajmy.

Ale Wróżka Krokuska nie chciała czekać. Słynęła z tego, że była zawsze pierwsza by działać, a nawet trochę niecierpliwa…

– Zima nie pochodzi od Mroczyska, nie ma w niej zła. Jest nam potrzebna. – Wzięła się pod boki z poważną miną. – Zoran nam to powiedział na pierwszej zimowej naradzie. I mówił jeszcze wiele rzeczy.

– Co na przykład? – zainteresował się Skrzat Kronikarz i już złapał za kałamarz i gęsie pióro, by sporządzić stosowną notatkę w jednej ze swoich ksiąg.

– Myślę, że Zoran wiedział, co się stanie. Nie chciał nas straszyć, tylko przygotował nas, żebyśmy umieli poradzić sobie bez niego – stwierdziła z ogromną pewnością i nadzieją, na jaką stać tylko młode, trochę niecierpliwe Wróżki. Zwłaszcza tę szczególną, narodzoną z kwiatu, który potrafi pokonać śnieg.

– Mówisz zagadkami – poskarżył się Skrzat Kronikarz, ale Wróżka Krokuska mu nie odpowiedziała.

Zaśmiała się perliście, otworzyła okno i wyfrunęła na mróz, zostawiając na stoliku niedopitą herbatę.

Liczy się czas, a co liczy czas?

Wróżka Krokuska wiedziała, co robić. Doskonale pamiętała rozmowę z Zoranem i to, że czarodziej w jej trakcie wskazał na zegar.

– Musiał zostać w pracowni – mówiła sama do siebie i coraz szybciej trzepotała fioletowymi skrzydełkami. – Odnajdę go i wszystko naprawię.

Gdy jednak wylądowała w dawnej pracowni maga, teraz pustej i ciemnej, odkryła, że półka nad kominkiem jest pusta.

– Na moje skrzydełka! – sapnęła Krokuska, do tej chwili niemal pewna, że już rozwiązała zagadkę.

Zegar stał przecież tutaj, w tym miejscu! Jednak półkę pokrywała gruba warstwa kurzu i Wróżka Krokuska odruchowo przetarła ją wydobytą z kieszeni szmatką. Spod pyłu – rzecz niezwykła – wyłonił się piękny rysunek: fioletowe płatki, żółte pręciki, wąskie zielone listki…

– Krokus jak żywy! – zawołała uradowana Wróżka i zaklaskała w drobne rączki, uznała to bowiem za znak zostawiony wyłącznie dla niej przez wielkiego czarodzieja Zorana.

Na pewno gdzieś pod tym specjalnie zaadresowanym do niej rysunkowym listem musi mieścić się tajemna skrytka, a w niej zegar, który, jak wierzyła, rozwiąże wszelkie problemy ze spóźniającą się wiosną.

Im mocniej jednak Wróżka Krokuska szukała, tym bardziej żadnego schowka w kominku nie było.

Krokuska posmutniała na chwilę ale gdy ponownie spojrzała na rysunek, który zostawił dla niej Zoran, na jej twarzyczkę powrócił uśmiech. Twórca Magicznych Ogrodów wierzył, że gdy nadejdzie czas, będzie wiedziała, co zrobić. A Zoran był przecież najmądrzejszy na świecie!

Wróżka pomknęła z powrotem do siedziby Skrzata Kronikarza, by wyłożyć mu swoje wnioski. Ten zmarszczył brwi i nastawił wodę na herbatę w imbryczku, jak zawsze, gdy się nad czymś zastanawiał.

– To sprawa wielkiej wagi – orzekł. – I jako żywo, pamiętam ten zegar! Rzeźbiony pięknie, a na tarczy zamiast godzin wymalowane miał przeróżne kwiaty i owoce. Zoran sam go skonstruował – i zaczarował.

– Zatem musi być u ciebie – stwierdziła radośnie Wróżka Krokuska. – Ty przechowujesz księgi, zapiski i wynalazki Zorana.

Skrzat Kronikarz pokręcił głową.

– Nie było go w pracowni, gdy przyszedłem tam po bitwie. Ani nie odnalazł się potem… Musisz szukać dalej.

Dwa razy Wróżce Krokusce powtarzać nie musiał. Zatrzepotały fioletowe skrzydła, zaszeleściły falbany kwiatowej sukienki – i już jej nie było. Gdzie pomknęła tym razem? Prosto do bram grodu Krasnoludów, których Zoran darzył wielkim zaufaniem. Komu bowiem innemu, jak nie zawołanym i lojalnym wojownikom, czarodziej powierzyłby ten cenny przedmiot?

– Hm… – zadumał się władca krasnoludów, Król Eryk, gdy Wróżka Krokuska ukłoniła mu się pięknie i zapytała o magiczny zegar.

– Nam go nie powierzył. Skoro Skrzat Kronikarz go nie ma, może… – chrząknął zakłopotany Krasnolud – …może zwinęły go Mordole?

Wróżka Krokuska tupnęła fioletowym pantofelkiem.

– To nieładnie posądzać kogoś o złe czyny, gdy nie ma się żadnych dowodów.

Eryk znów się zadumał, a potem zupełnie znienacka łupnął pięścią w podłokietnik tronu! Zawezwał tym samym wszystkich przywódców krasnoludzkich klanów. Radzili, szeptali, aż wreszcie Eryk przywołał gestem Wróżkę Krokuskę.

– Mam dla ciebie wskazówkę. Jeden z mych wojowników widział przed bitwą, że Zoran potajemnie wymyka się ze swojej pracowni z czymś zawiniętym w płótno. Szedł w stronę starej kopalni…

– Dzięki ci, Królu Eryku! – Wróżka Krokuska dygnęła i pomknęła we wskazanym kierunku.

Wzniosła się wyżej, skąd miała piękny widok na Magiczne Ogrody, nadal śpiące pod śniegiem. Na połaci bieli odcinała się tylko jedna plama koloru – kwitnące na fioletowo krokusy.

– Moje ukochane kwiaty! – zanuciła Krokuska i zatoczyła w powietrzu zgrabne kółeczko.

Potem zatoczyła drugie i zrozumiała, że Zoran wcale nie szedł do kopalni, tylko w stronę położonego nieopodal poletka, gdzie każdego roku zakwitały krokusy.

– Przecież to mnie, ich opiekunce, powierzył tajne zadanie! – zaśmiała się. – I zostawił mi znak, żebym się domyśliła.

Zniżyła lot, wylądowała między kwiatami. Szukała, szukała, aż znalazła płaski kamień ozdobiony rysunkiem krokusa. Gdy go podniosła, jej oczom ukazała się skrytka, a w niej – zawinięty w płótno zegar. Coś jednak było nie tak.

– Nie tyka – stwierdziła Wróżka Krokuska i potrząsnęła czasomierzem. Coś zadzwoniło i z uchwytu między rzeźbieniami wyleciał mały kluczyk.

– Teraz wszystko jasne. – Pokiwała głową. – Zegar pilnujący pór roku stanął i dlatego ciągle mamy zimę.

I stało się tak, jak przewidział Zoran. Wróżka Krokuska wiedziała, co zrobić. Wsunęła kluczyk w dziurkę i nakręciła mechanizm. Sprężyny zabrzęczały i zegar zatykał. Wtedy Wróżka Krokuska odsunęła szybkę chroniącą tarczę i przesunęła wskazówki na wymalowane kiełkujące wiosenne kwiaty.

Nie minęła godzina, a słońce wyjrzało zza chmur i śnieg zaczął się topić. Zapachniało ziemią i trawą. Wiosna, choć spóźniona, w końcu nadeszła i przyroda w Magicznych Ogrodach obudziła się do życia. A wszystko to dzięki staraniom małej Krokuski, która nie poddawała się przeciwnościom losu i wytrwale dążyła do celu.

Dagmara Adewntowska
Autor wpisu:
Pisarka/redaktorka Odkąd pamięta, tworzy własne opowieści i pracuje z cudzymi, aby były jak najpiękniejsze. Z wykształcenia dziennikarka i kulturoznawczyni, z zawodu redaktorka i korektorka, z zamiłowania pisarka. Współpracowała m.in. z Gazetą Wrocławską, Przepisem na zdrowie, szeregiem czasopism medycznych i prasą polonijną. Współtworzyła redakcje czasopism literackich: Okolicę Strachu i Magazyn Histeria. Z jej inicjatywy powstały zbiór…

KONIECZNIE PRZECZYTAJ

Newsletter

Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z kalendarzem wydarzeń

Ułatwienia dostępu

Drodzy Goście!

Zapraszamy do zakupu biletów, w promocji early birds w cenie obniżonej o 25%.
Promocja trwa do 31.03.025

Z radością informujemy, że park otwieramy już 1 maja 2025.

Dodano do koszyka - wspomnienia czekają!