Jak Król Eryk usnął w ziołach
Królewskie kłopoty
Gdy nad Magicznymi Ogrodami zapadła noc, ich mieszkańcy pomału szykowali się do snu. Oczywiście, nie wszystkim było spieszno, by kłaść się do łóżek. Każdy miał swoje wieczorne rytuały. Skrzat Kronikarz lubił poczytać dawne opowieści. Wróżki Smużki czesały włosy i śpiewały kołysanki. Natomiast Krasnolud Thorod Eraptor, królewski namiestnik, osobiście obchodził Gród, by się upewnić, że wszystko jest w porządku.
Już miał zmierzać do swojej komnaty, gdy usłyszał podejrzane stukoty i mlaskanie. Wysunął topór zza pasa i zaczął skradać się w stronę tajemniczych odgłosów. Dobiegały z kuchni, zza rzędu kotłów, w których gotowano strawę dla krasnoludzkich wojowników.
Jakież było jego zdumienie, gdy na samym końcu pomieszczenia, pod drzwiami spiżarni, zobaczył swego władcę. Król Eryk siedział na zydlu, a w ręku trzymał kawał wybornego mięsiwa.
– Też nie możesz zasnąć, Thorodzie? – zapytał smętnie Król i wgryzł się w pieczeń.
Wyglądał na bardzo zmęczonego i Thorod pomyślał, że sprawa jest poważna. W końcu, jeśli Eryk nie wyśpi się należycie, to w dzień zaśnie na swoim tronie na siedząco. Nie będzie mógł dobrze rządzić.
– Sypiam jak dziecko. Jednak ty najwyraźniej nie. Czy coś cię martwi?
– Tak, martwi – odparł markotnie Król Eryk. – To, że nie mogę zasnąć.
– Zaraz znajdę na to radę. Wiele jest sposobów na dobry sen – pocieszył go Thorod Eraptor.
– Mam nadzieję, bo to już kolejna taka noc – zwierzył mu się Król. – Czwarta. Od kiedy wróciłem z patrolu po Mroczysku.
– Pozwól, Królu, że zaprowadzę cię do twojej sypialni.
Eryk ruszył za swym doradcą. Oddał Thorodowi nadgryzioną pieczeń i położył się do łóżka. Niestety, szybko się okazało, że choć wiele jest sposobów na zaśnięcie, żaden nie działa na Króla Krasnoludów. Nic nie dało spokojne oddychanie, ani liczenie owiec, ani myślenie o czymś przyjemnym. To ostatnie okazało się najgorsze, bo wyczerpany Król nie potrafił wyobrazić sobie niczego miłego.
– Otwórz okno, duszno mi – oznajmił, a gdy namiestnik spełnił jego prośbę, zaczął wiercić się niecierpliwie. – Pierzyna jest za cienka, zimno mi w nogi.
– Noce są jeszcze chłodne. Może zamknę okno? – zasugerował Thorod.
– Przecież mówię, że potrzebuję ciepłego przykrycia – zirytował się Król i z tej irytacji już całkiem przeszła mu ochota na spanie. – Pić mi się chce po tej pieczeni, była za słona. Przynieś mi wody – zażądał.
Thorod cierpliwie spełniał jego życzenia, ale sen odszedł od Eryka na dobre. Król wiercił się w łóżku, uskarżał na niewygodę. Wynajdował coraz to nowe przyczyny, które przeszkadzały mu zasnąć. Gdy nad Magicznymi Ogrodami wstał świt i słońce zajrzało przez okno do komnaty, zobaczyło dwóch strudzonych Krasnoludów. Króla, który przez całą noc nie zmrużył oka oraz jego namiestnika, który nie dał rady mu pomóc i w końcu sam zdrzemnął się na krześle.
– Tak dalej być nie może – postanowił Thorod zdecydowanie. – Musisz odpocząć, mój panie. Wyznaczę nagrodę dla tego, kto znajdzie sposób, byś spokojnie przespał całą noc.
Król zaś nie rzekł nic. Mimo zmęczenia zaczął się już ubierać, w końcu czekały na niego ważne obowiązki.
Rady na dobry sen
Niebawem wieść o bezsenności Króla obiegła całe Magiczne Ogrody. Do Krasnoludzkiego Grodu przybyli liczni śmiałkowie, obiecując, że znajdą sposób na problemy Eryka. Niektórym zależało na nagrodzie, inni po prostu chcieli pomóc.
– Przyniosłem rumianek, lawendę i walerianę – powiedział Skrzat Kronikarz, wręczając Królowi skrzyneczkę z ziołami. – Po takiej herbatce sen przyjdzie sam.
Kilka Wróżek Smużek zaproponowało, że zaśpiewają Królowi kołysankę. Bulwiaki ofiarowały Erykowi wiklinowy kosz pełen korzeni selera, pietruszki oraz liści zimowego szpinaku.
– To najlepsze warzywa na mocny sen – zapewniały jeden przez drugiego. – I bardzo pyszne. Trzeba przyrządzić sałatkę.
Król Eryk wydawał się jeszcze bardziej zmęczony ich wizytami, ale przyjmował dary i dziękował uprzejmie za troskę przyjaciołom, którzy pospieszyli mu na ratunek.
– Obym tylko po tych wszystkich radach nie zapadł w sen zimowy jak niedźwiedź – zażartował, kiedy został sam na sam ze swoim namiestnikiem.
– Jeśli będziesz potrzebował dłuższego wypoczynku, zastąpię cię w twoich obowiązkach – zapewnił spokojnie Thorod. Nie dał po sobie poznać, że bardzo się martwił zdrowiem Króla.
Nadszedł wieczór. Eryk położył się do swojego łóżka i zaczął zajadać z miski sałatkę z selera, pietruszki i szpinaku. Na ogół traktował warzywa jako kolorową przystawkę do głównego dania. Gustował bowiem w pieczonych mięsach i gulaszach. Dziś jednak bardzo nie miał na nie ochoty. Pierwszą łyżkę zieleniny przełknął, ale drugiej nie dał rady.
– Smakuje obrzydliwie – burknął niemiłym głosem. – Co też te Bulwiaki wymyśliły… Pietruszka i szpinak, czy ja jestem Królem, Thorodzie, czy jakimś… królikiem?
– Jesteś najprawdziwszym Królem.
– Właśnie. I to masz wszystkim powtarzać – nakazał mu Eryk ostrym głosem. – Bo cię każę wygnać.
To wzbudziło podejrzenia wiernego doradcy. Eryk był bowiem mądrym i dobrym królem, walecznym i honorowym, ale również wspaniałomyślnym dla poddanych i przyjaciół. Teraz zaś zachowywał się okropnie i nawet zmęczenie tego nie tłumaczyło. Thorod nie dał jednak poznać po sobie, że coś zauważył.
– Czy podać zioła na sen?
– Niech będzie – zgodził się. – Jak będą ohydne, sam je wypijesz.
I Król Eryk zaśmiał się złowieszczo. Ten śmiech również bardzo się Thorodowi nie spodobał. Namiestnik nalał leczniczej herbaty z imbryka i podał Królowi kubek do łóżka. Eryk zanurzył usta w naparze. I nagle cisnął naczyniem o ścianę.
– Za gorące! Chcesz, żebym się poparzył! – krzyknął z pretensją.
– Zapewniam, że nie.
– Straż! Straż! – zaczął wołać Eryk z łóżka.
Thorod spojrzał na niego z troską i wyszedł na korytarz. Zewsząd zbiegły się zaalarmowane krzykiem Krasnoludy.
– Czy Eryk znów nie może spać? – zapytał jeden z nich.
– Tak – potwierdził Thorod z powagą. – To jednak najmniejsze zmartwienie. Nasz Król został najpewniej zaczarowany. Nie tylko nie może zasnąć. Nie zachowuje się jak on. Stał się złośliwy i bezwzględny.
Wojownicy i wojowniczki popatrzyli po sobie z obawą. Jeśli Król będzie wiecznie zmęczony i stanie się niesprawiedliwy, w Krasnoludzkim Grodzie zapanują kłótnie i niepokoje.
– Musimy odkryć, jaka jest tego wszystkiego przyczyna – podsumował Thorod. – Zajmę się tym i nie spocznę, dopóki nie znajdę rozwiązania.
Z grupy Krasnoludów wystąpiła młoda wojowniczka Elwira.
– My zaś będziemy obserwować naszego Króla. I strzec, by się z jego niewyspania nie urodziło żadne nieszczęście.
Dobrych snów!
Thorod postanowił, że nie ma chwili do stracenia. Jeszcze tego wieczora udał się do Skrzata Kronikarza, by razem z nim studiować stare księgi i zapiski.
– Jeżeli ktoś nagle zaczyna zachowywać się okropnie i inaczej niż zwykle, zawsze jest tego jakaś określona przyczyna. – Skrzat potwierdził obawy Thoroda. – A brak wypoczynku sprawia, że stajemy się drażliwi i niespokojni. Skąd jednak pomysł, że na Eryka rzucono czar? Wszyscy znamy jego słabość do wystawnych uczt. Może po prostu nie powinien tak się wieczorem najadać?
Królewski namiestnik sięgnął po ziołowy napitek i westchnął ciężko.
– Jeśli dobrze pamiętam, kłopoty ze snem zaczęły się tego dnia, kiedy Eryk z drużyną patrolowali Mroczysko. Przeklęte miejsce. Być może nasz Król dostał się pod zły wpływ.
– Nie martw się – pocieszył go Kronikarz. – Dobrze, że szybko się zorientowałeś, że dzieje się coś złego i otoczyłeś go opieką. Eryk ma wsparcie nas wszystkich. Nie zostawimy jego ani was samych z problemami.
Razem czytali całą noc, ranek i popołudnie, szukając wiedzy wśród ksiąg i pergaminów. Jednak jedyne, co znaleźli, to zapiski Czarodzieja Zorana o tym, że bezsenność i koszmary zawsze mają swoją przyczynę, a gdy zlikwiduje się ten powód – sen wróci sam.
– Liczyłem na bardziej konkretną wskazówkę – westchnął Thorod nieco rozczarowany.
Miał coś jeszcze dodać, ale wtedy w progu biblioteki stanęła wojowniczka Elwira.
– Thorodzie – powiedziała. – Musisz natychmiast coś zobaczyć.
Pobiegli razem w stronę Krasnoludzkiego Grodu, minęli pole turniejowe i wtedy Elwira skręciła w alejki Kwiatowej Doliny.
– Teraz ciii – ostrzegła Thoroda, przytykając palec do ust.
– Czy chodzi o Eryka? – zaszeptał w odpowiedzi, a Elwira pokiwała energicznie głową. Uśmiechała się i namiestnik pomyślał, że musiało się wydarzyć coś dobrego.
Tak też było w istocie. Z zielnika dobywało się donośnie chrapanie. Król Eryk spoczywał z głową ułożoną między krzaczkami tymianku, lewą nogę trzymał w grządce z miętą, prawą w kiełkującej melisie. Ręce splótł na brzuchu i spał w najlepsze! Za pobliskim drzewem stał jeden z Krasnoludów i pilnował, by nikt nie przerwał władcy zdrowego snu.
– Jak to możliwe? – spytał Thorod Elwiry, gdy odeszli kawałek dalej.
– Po prostu. – odparła. – Prowadził ćwiczenia, a jak skończyliśmy – czmychnął do ogrodu. My za nim… Ułożył się między ziołami, westchnął parę razy i zasnął. To była chwila. Zupełnie nie jak w nocy, bo wtedy się przekręcał z boku na bok i nic mu nie pasowało. Na koniec to już nam zarzucał, że przeszkadzamy mu spać, bo za głośno oddychamy.
Thorod podparł brodę dłonią w zamyśleniu.
– A jak mu poszły dzisiejsze ćwiczenia fechtunku?
– Dobrze. Tylko widać było, że się niezbyt wyspał. Ale był taki jak zwykle.
Namiestnik otworzył szeroko oczy i ruszył szybko do królewskiej sypialni. Elwira ledwie mogła za nim nadążyć. Gdy go w końcu dogoniła, Thorod zrzucił już całą pościel z królewskiego łóżka i czujnie oglądał materac.
– Czego szukamy? – spytała.
– Wygląda na to, że Eryk wysypia się doskonale poza własną sypialnią. Przyczyna jego kłopotów kryje się gdzieś tutaj – odparł Thorod.
Chwilę potem Elwira znalazła wbity w materac zakrzywiony cierń.
– Przypomina te, którymi porośnięte są drzewa w Mroczysku – zauważyła, a namiestnik pokiwał głową.
– Musiał wbić się w jego kaftan podczas patrolu. A potem w materac, kiedy po powrocie położył się spać w ubraniu. Dobrze, że udało nam się rozwikłać zagadkę, zanim doszło do nieszczęścia. Król wróci do zdrowia. Ten złowieszczy Cierń spalimy w piecu, to powinno zdjąć rzucony czar. I musimy wyciągnąć z tego naukę na przyszłość.
– Taką naukę, żeby nie zasypiać w ubraniu i zawsze przebierać w piżamę! – podpowiedziała Elwira ze śmiechem i Thorod też się zaśmiał.
Po chwili zadumał się i dodał:
– No i że powinniśmy być czujni i troskliwi dla siebie nawzajem – rzekł z powagą, a Elwira pokiwała skwapliwie głową.